poniedziałek, 7 lipca 2014

Co nowego? ;)

Na mojej półce "włosowej" regularnie pojawiają się nowe rzeczy do testowania lub te sprawdzone i ulubione kosmetyki. Promocje, które regularnie pojawiają się w sklepach skutecznie mnie przyciągają, no bo przecież TRZEBA mi 50 odżywek do włosów, 500 szamponów, 5000 masek - inaczej umrę, wyłysieję i Bóg wie co jeszcze. Najbardziej nie lubię Biedronki. Promocje tam są wtedy, gdy akurat ja mam wszystko co mi trzeba i na dodatek portfel świeci pustkami. Aż strach pomyśleć, jakie kosmetyki w promocyjnej cenie dadzą za niedługo, bo podobno obecna gazetka z Batiste to tylko pierwsza część... Ale jak Mama zobaczy kolejny kosmetyk do włosów, to mogę się spakować i iść mieszkać pod most, bo już nawet nie ma gdzie tego wszystkiego ustawiać. No chyba, że ktoś mnie przygarnie, ale na to nie liczę. :D



Mam jeszcze jedną butelkę Szamponu Fińskiego, Love2Mix i oczywiście Czarne Mydło Babuszki Agafii, więc nie kupuję za bardzo nic nowego. 
Ostatnio zainwestowałam AŻ 2.50zł w szampon do oczyszczania. Zwykła Barwa, zastanawiałam się między wersją pokrzywową i tą, ale pokrzywową najwyżej wezmę następnym razem. Jak na razie spisuje się okej, nawet bez nałożenia odzywki włosy się nie puszą, są gładkie, miękkie i świeże. Nie przesusza, nie powoduje problemów z rozczesaniem. Myję nim włosy raz, może dwa razy w tygodniu. Jest bardzo wydajny, bo dobrze się pieni. :)



Kupiłam ją, bo nie miałam w domu żadnej maski do emulgowania oleju. Nie używałam solo, więc nie wypowiadam się na temat efektów, ale "koło domu będzie". Gęsta, nie trzeba dużo nakładać, kosztowała coś koło 6zł.


Maski BingoSpa, które kocham miłością bezgraniczną. Jest ich dużo, ładnie pachną, działanie świetne, nie obciążają nawet gdy nakłada się je na skalp. Tę z proteinami kaszmiru mam już drugi raz i pewnie nie ostatni. Nie dorównują jednak kokosowi ze Scandica, ale wątpię czy jest lepszy kosmetyk od niego. Maski dostałam w prezencie od pewnego wkurzającego osobnika, który na pewno tego nie przeczyta, bo tylko ogląda zdjęcia na blogu i twierdzi, że wpisy są ciekawe (chociaż tak naprawdę żadnego nie przeczytał). :D



Alterrę kupuję zawsze jak jest na promocji. Używam jej do nawilżania włosów i gdyby nie fakt, że w ogóle nie opłaca jej się kupować w normalnej cenie, to byłaby prawie ideałem. Odżywka niby ma podobny skład, ale maska działa dużo lepiej. Ten sam skład wcale nie oznacza, że produkty są identyczne. Nigdy nie wiadomo jaka ilość danego składnika jest dodana. :)




Nivea Long Repair - będę kupować dopóki jej nie wycofają. Jest najlepszą odzywką jaką mam, robi absolutnie wszystko co powinna, ale ostatnio ciężko dostać ją w drogeriach. Pojawiają się już plotki o jej wycofaniu, ale jeżeli oni odetną mi dostęp do LR, to ja odetnę im dopływ tlenu. :D W promocji można kupić za 6-7zł. :)


Kosmetyki Balei zawsze mnie ciekawiły. Zobaczyłam na jakimś bazarku te dwie odzywki za olbrzymią kwotę 4.50zł za sztukę, więc głupio było nie wziąć. Fioletowej jeszcze nie próbowałam, pomarańczowa jest na wykończeniu. Jest bardzo dobra, pachnie jogurtem morelowym, ładnie wygładza, nawilża i ułatwia rozczesywanie włosów. Niestety potrafi obciążyć jeżeli trzyma się ją na skalpie lub dłużej niż 3-5 minut.




Przez 2 miesiące prawie w ogóle nie olejowałam włosów, bo nie miałam na to czasu. Ostatnio kupiłam jednak olejki, które najlepiej sprawdzają się na moich włosach. Niby oliwę z oliwek ciężko zmyć, ale nigdy nie zdarzyło mi się wyjść z domu z włosami, na których można smażyć frytki ani z grzywką na której 2 tygodnie można rosół gotować,  więc po prostu trzeba nakładać odpowiednią ilość oleju i dobrze umyć włosy. 


Olej z pestek migdałów też jest w miarę dobry, jednak 17zł za 100 ml jednak nie do końca mi pasuje, bo ten olej wchłania się szybko i trzeba go nakładać dużo więcej niż innych, przez co staje się bardzo niewydajny. 



Pianka dodająca objętości Nivea, kupiona w Biedronce za jakieś 5-6zł. Używałam dwa razy, żadnej objętości nie zauważyłam, ale będę jeszcze próbować. 



Jak wyżej - żadnej dodatkowej objętości nie było, co najwyżej przyklap. Ale ładnie pachnie, chroni włosy, więc nie jest tak źle.



Druga buteleczka gliceryny za 2zł. Przez tak drogie kosmetyki to ja chyba zbankrutuję... Dodaję ją do wszystkiego - masek, szamponów, odżywek, olejków, ostatnio też do serum olejowego.



Żel aloesowy kupiony przy okazji poparzenia czoła. :D Dodaję go do masek przed myciem, nie robi w sumie nic specjalnego.



I na koniec...


Biedronkowa promocja dopadła i mnie. Ograbiła z ostatnich pieniędzy, chyba teraz nie będę mieć co jeść. Używałam na razie Wild i Fresh, Tropical czeka na swoją kolej. Po dwóch użyciach nie będę się wypowiadać, ale Wild pachnie obłędnie, Fresh trochę jak kostka albo odświeżacz do kibla...
Przedłużenie świeżości jest widoczne, efektu włosów z rodziny Adamsów nie ma, więc z suchymi szamponami Batiste się polubiłam. Wkurzyło mnie jednak to, że mimo zabezpieczonych opakowań, znalazły się jakieś wybitnie nieinteligentne jednostki "homo sapiens", które porozrywały większość folii z szamponów i np zostawiły szampon bez zatyczki. No ręce i cycki opadają...






Następne zakupy chyba... Chyba tak szybko nie będą. :D



4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. A dziękuję, chociaż fotograf ze mnie marny to tym razem nie jest aż tak źle. :D

      Usuń
  2. Jak Ci sie Wild spodobal to Tropical tez Ci podejdzie do gustu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to nie czytam?! Czytam, komentuje, a Ty mnie tak znieważasz..

    OdpowiedzUsuń